|
W pewnym starym romansie znajduje się taki ustęp:
Teodor
podjechał do ogrodu, zeskoczył z konia, przelazł przez płot, pobiegł do
altany, gdzie spoczywała Elwira, wszedł tam ostrożnie i rzucił się do
stóp swej bogdanki. Ona z wykrzykiem radości podniosła go, Teodor usiadł
przy jej boku, rzucił się na jej łono i zatonął w oceanie szczęścia. Wszystko to było dziełem jednej minuty.
("Kurier Świąteczny", 1873, nr 48.)
("Kurier Świąteczny", 1873, nr 48.)
Ze starych szpargałów
Z
rzadkich dziś książek, pism i broszur polskich z pierwszej połowy
ubiegłego stulecia wypisujemy garstkę anegdot i osobliwości.
Profesor
zoologii, zapytany przez panienkę, jaka jest różnica między bykiem a
wołem, odpowiedział: "Widzisz te cielęta na łące? Byki to ich ojcowie, a
woły stryjowie".
Książę
pewien, widząc filozofa, zajadającego przysmaki, zapytał: "Cóż to, i
filozofowie lubią także łakotki?" "Czemu nie? - odrzekł filozof - Alboż
natura dla samych tylko nieuków dobre rzeczy stworzyła?"
Z
pośpiechem ubierano pewną damę, która miała się udać do obserwatorium
dla widzenia zaćmienia Księżyca. "Nie śpieszcie się znów tak bardzo -
rzekła do obecnych - pan Argo (słynny astronom) jest tak uprzejmy, że
jeśli się spóźnię, to jeszcze raz powtórzy dla mnie zaćmienie."
Król
Kongo w Afryce dzień wybiera sobie do przechadzki, gdy największe
panują wiatry. W czasie promenady zawiesza czapkę na jednym tylko uchu, a
gdy wiatr zrzuci ją na ziemię, wkłada podatek na poddanych
mieszkających w tej stronie, z której wiatr ów zawiał.
Hirygnanie,
naród Ameryki Południowej, nadzy pospolicie chodzą, jednak ma każdy
spodnie, ale te nosi w ręku, albo pod pachami, tak jak u nas w Europie
kapelusze lub czapki.
Transkrypcje
Wydany
w 1951 w Nowym Jorku "The American Oxford Atlas" podaje na str. 68
rejestr państw i miast następujące transkrypcje fonetyczne:
Świnoujście - shveno-ooish-tsiay.
Szczebrzeszyn - sh-tcheb-zeshin.
Sztrzyżów - st-zhizhoof.
Szczecin - shtchetcheen.
Zabrze - zaab-zhay.
Szczebrzeszyn - sh-tcheb-zeshin.
Sztrzyżów - st-zhizhoof.
Szczecin - shtchetcheen.
Zabrze - zaab-zhay.
Miasto Łódź podane jest bez transkrypcji. Dlaczego takie lekceważenie? Proponujemy: woodsh.
W trakcie przeglądania tego rejestru nasunęły się nam pewne imperialistyczne idee. Upominamy się o przyłączenie do Polski miejscowości: Sambor (Kambodża), Mara i Siwa (Celebes), Naga (Luzon, Filipiny), Raba (na wyspie Soambwa; w sąsiedztwie Jawy), Bida (Nigeria, Afryka) - no i Serdeles (Libia). Na gorąco o oczywiście i z musztardą.
W trakcie przeglądania tego rejestru nasunęły się nam pewne imperialistyczne idee. Upominamy się o przyłączenie do Polski miejscowości: Sambor (Kambodża), Mara i Siwa (Celebes), Naga (Luzon, Filipiny), Raba (na wyspie Soambwa; w sąsiedztwie Jawy), Bida (Nigeria, Afryka) - no i Serdeles (Libia). Na gorąco o oczywiście i z musztardą.
Galimatias rodzinny
Żart stary, ale dobry. Przytaczamy go za warszawskim "Bazarem" z r. 1865.
Poznałem
młodą wdowę, posiadającą dorosłą pasierbicę. Z wdową ożeniłem się
wkrótce ja, z pasierbicą mój ojciec. W ten sposób moja żona została
świekrą swego teścia, moja pasierbica moja macochą, mój ojciec zaś moim
pasierbem. Macocha moja, pasierbica mojej żony, powiła syna, przybył mi
zatem brat, jako syn mego ojca i macochy, ale ponieważ był on
jednocześnie synem mojej pasierbicy, żona moja została babką, a ja
dziadkiem mego przyrodniego brata. Ponieważ i mnie wkrótce urodził się
syn, macocha moja, przyrodnia siostra tego chłopca, została nadto jego
babką, gdyż był on synem jej pasierba, a ojciec nasz został szwagrem
naszego dziecka, jako mąż jego siostry. Jestem przeto bratem mego
własnego syna i szwagrem mojej matki, moja żona jest ciotką własnego
syna, a ja swoim własnym dziadkiem.
Julian Tuwim "Cicer cum caule, czyli groch z kapustą", Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2009. |
Świetny wpis :) Dobrze się czytało :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuń