czwartek, 20 czerwca 2013

"Każdy kto potrafi napisać stronę żywej prozy, wzbogaca nasze życie"

Raymond Chandler
Do Helgi Green
25 maja 1957 r.

[...] Wziąć podrzędny gatunek literacki i zrobić z niego coś na kształt autentycznej literatury jest samo w sobie pewnym osiągnięciem. Podobno - nie stwierdzam tego na podstawie własnych informacji - setki pisarzy zarabiają dzisiaj jako tako na życie pisaniem powieści kryminalnych, ponieważ ja sprawiłem, że gatunek ten zyskał uznanie, a nawet ogólny szacunek. Ale, tam do licha, cóż innego może robić człowiek, który pisze? Stara się pisać jak najlepiej bez względu na obrany gatunek literacki. Miałem szczęście i to chyba stało się inspiracją dla innych. Steinbeck doszliśmy wspólnie do wniosku, że chcielibyśmy, aby pisarzem uznawanym i czczonym, gdy nas już zabraknie, był ktoś teraz nieznany, może dużo lepszy od nas obu, który po prostu nie miał tego szczęścia - czy może siły przebicia. Każdy uczciwy pisarz, który od czasu do czasu ma się za artystę, zgodzi się chętnie na zapomnienie, byleby przetrwała pamięć o kimś lepszym. Nie zawsze jesteśmy ludźmi miłymi, ale mamy w zasadzie pewien ideał, który nas przewyższa ... Są oczywiście pisarze kiepscy i sprzedajni, ale kiedy prawdziwy pisarz natknie się na coś dobrego, modli się w duchu: "niechże ten gość będzie lepszy ode mnie". Każdy kto potrafi napisać stronę żywej prozy, wzbogaca nasze życie, więc ten, co potrafi, tak jak ja, z pewnością nie będzie miał komu innemu za złe, że potrafi to zrobić jeszcze lepiej. Artysta nie może wyprzeć się sztuki i wcale tego nie chce. Kochanek nie może wyprzeć się miłości. Jeżeli pokładamy wiarę w ideale, nie znaczy to, że go posiedliśmy - to on nami włada, bez wątpienia tedy nie chcielibyśmy ze względów merkantylnych zamrozić go na swoim poziomie.

Raymond Chandler "Mówi Chandler" (Raymond Chandler Speaking), przekład Ewa Budrewicz, wstęp Krzysztof Mętrak, Czytelnik, Warszawa 1983, s. 119.

1 komentarz: