poniedziałek, 28 lipca 2014

"Trzeci zamach" Piotr Głuchowski


„Trzeci zamach” to moje pierwsze, bardzo udane i mam nadzieję, że nie ostatnie, spotkanie z twórczością Piotra Głuchowskiego. Książka została wydana przez Wydawnictwo Agora, tak jak i poprzednie książki tego autora w serii Kryminał. „Trzeci zamach” to właściwie thriller sensacyjny z udziałem znanej już czytelnikom pary bohaterów: dziennikarza Roberta Pruskiego oraz pięknej i do tego niezwykle inteligentnej hakerki Mai Szalawskiej.

Wszystko zaczyna się dosyć spokojnie, powiedziałbym nawet, że standardowo i banalnie, od skandalu społeczno-religijno-politycznego. Franciszek Kosma Drozd, ksiądz-biznesmen, bardzo wpływowa i ważna dla znacznej części polskiego społeczeństwa osoba, właściciel i prezes katolickiej Telewizji Horeb, Wydawnictwa Arka i wielu innych biznesów (skojarzenia z pierwowzorem są tu dosyć oczywiste) oraz inicjator budowy najwyższego na świecie pomnika papieża Jana Pawla II, zostaje na jednej z hiszpańskich wysepek sfotografowany z Karoliną Koon, celebrytką i gwiazdką porno. Pewne poznańskie wydawnictwo czując możliwość  zarobienia dużych pieniędzy na skandalu, chce wydać wspólną biografię księdza prezesa Franciszka Drozda oraz Karoliny Koon. Dlatego też zwraca się do dziennikarza Roberta Pruskiego, aby ten poprawił i uzupełnił napisaną kiedyś, a nigdy nie wydaną, książkę o gwiazdce oraz dopisał część dotyczącą biografii księdza prezesa. Pruski początkowo niechętny, zgadza się podjąć tego zadania. Ma trudną sytuację finansową i życiową, a pieniądze za książkę mogą ją przynajmniej chwilowo poprawić. Dziennikarz jako researcherkę zatrudnia Maję Szalawską.

Potem jest już jak u Hitchcocka, następuje trzęsienie ziemi, a napięcie rośnie z każdą przeczytaną stroną książki. Pruski i Szalawska, badając życiorys i powiązania księdza prezesa, natrafiają na wiele ciemnych spraw z jego przeszłości, a w końcu na istną puszkę Pandory, podstępną grę obcych wywiadów i największą tajemnicę XX w. Nie chcę psuć nikomu przyjemności czytania, dlatego nie będę tutaj opisywał szczegółowo prowadzonego przez parę bohaterów śledztwa dziennikarskiego. Czytanie, poznawanie nowych faktów i śledzenie odkrywanej przez nich powoli tajemnicy z przeszłości dało mi naprawdę dużą frajdę. Starałem się wczuć w konwencję i uwierzyć w wymyśloną przez autora intrygę. W przypadku wszystkich kryminałów, thrillerów i horrorów to warunek konieczny. Nie możemy co chwilę marudzić, że coś jest niemożliwe. Najwięcej wątpliwości oraz zarzutów dotyczących nierealności i niemożliwości rozwiązań fabularnych może dotyczyć samego zakończenia książki. Ale czy thriller sensacyjny, który rządzi się przecież swoimi prawami, da się zakończyć w taki sposób jak książkę non-fiction lub powieść obyczajową?

„Trzeci zamach” podobał mi się jeszcze z kilku powodów. Przede wszystkim interesujący bohater, czterdziestokilkulatek z problemami rodzinnymi i poczuciem humoru, dziennikarz z zawodu, alkoholik o wyglądzie podstarzałego hipisa. Przyznaję się, bardzo polubiłem Roberta Pruskiego. Muszę poszukać wcześniejszych książek Piotra Głuchowskiego z Pruskim w roli głównej, słyszałem, że są znakomite ("Umarli tańczą", "Lód nad głową"). Po drugie, świetne opisy postaci oraz polskiej rzeczywistości, które dodają książce kolorytu i wiarygodności. I na koniec, po prostu dobrze się to czyta.

Piotr Głuchowski "Trzeci zamach", Wydawnictwo Agora, seria Kryminał, Warszawa 2014, s. 478.

3 komentarze:

  1. Jakoś mnie nie bawią bohaterowie uzależnieni od alkoholu. Wyjątkiem Bukowski. Uwielbiam jeszcze jednego bohatera popijającego, ale to prywatny detektyw z fińskiego serialu. Finom mogę wybaczyć to, że piją. Ale tylko im. I Bukowskiemu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak wiesz, kryminały nie należą do moich ulubionych lektur. Ale przecież od czasu do czasu można jakiś przeczytać. Moja Malu właśnie podczas lektury "kryminałków" najlepiej się podobno relaksuje. Spróbuję zatem przeczytać chociaż jeden kryminał w miesiącu. Sięgnę zatem chętnie i po książki pana Głuchowskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważane są za gorszy gatunek literacki, zupełnie niesłusznie. wiele z nich to właściwie nie są kryminały, takie lubię najbardziej, gdy poza zagadką, która mnie właściwie mało interesuje, jest jeszcze coś więcej, na pograniczu kilku gatunków literackich. "Zbrodnia i kara" to kryminał, czy "Makbet". ale też np. "Lolita". Wyłapuję takie perełki: "Jaskinia filozofów" Somozy, "Którędy droga" Iaina Pearsa, "Miasto i miasto" Mievilla, "Gorączka w Havanie" Padury, "Przygoda fryzjera damskiego" Mendozy i dalsze części o detektywie-lumpie, "Zagadki przeszłości" Atkinson etc, etc

      Usuń