wtorek, 2 września 2014

"Jeszcze kiedyś będzie z ciebie pisarz"

"Kimże jesteś właściwie, Martinie Edenie? - pytał sam siebie, przyglądając się sobie w lustrze tego wieczora, po powrocie do swojej izdebki. Patrzył na swój wizerunek długo i uważnie. - Kim jesteś? Czym jesteś? Gdzie twoje właściwe miejsce? Niechybnie wśród dziewczyn takich jak Lizzie Connolly, wśród zastępów niewolników pracy - u boku tego wszystkiego, co podłe, pospolite i brzydkie. Tam jesteś u siebie, miedzy wołami roboczymi, w brudnych norach, wśród smrodu i gnoju. Na przykład zepsute warzywa, jak te tutaj gnijące ziemniaki! Wąchaj je, pal cię licho, wąchaj do woli! A jednak ośmielasz się zaglądać do książek, słuchać pięknej muzyki, rozkoszować się dobrymi malowidłami, rozmawiać najczystszą angielszczyzną, myśleć o rzeczach najzupełniej obcych twojej sferze, odrywać się od wspólnoty z wołami roboczymi i z tymi wszystkimi istotami w rodzaju Lizzie Connolly - by ukochać bladego ducha kobiety, która oddalona jest od ciebie o miliony mil, zamieszkując krainę gwiazd. Ktoś ty jest i czym jesteś do licha! Czy naprawdę zamierzasz dopiąć swego?"[s. 89]

"- Ty półgłówku! - przemawiał niekiedy do swego odbicia w lustrze. - Chciałeś pisać i próbowałeś nawet pisać, a nie miałeś nic w głowie, co by warte było opisu. Bo cóżeś ty tam miał? - garść dziecinnych spostrzeżeń, trochę niedojrzałych uczuć, ogrom nieprzetrawionego piękna, wielką czarną masę niewiedzy, serce przepełnione po brzegi miłością i ambicją nie mniejszą od miłości, a równie jałową jak twoja niewiedza. I tyś chciał pisać! Przecież zaledwie zaczyna się wykluwać w tobie coś, co godne byłoby pióra. Chciałeś tworzyć piękno, ale jak miało ci się to udać, skoro nie wiedziałeś nic o istocie piękna? Chciałeś pisać o życiu, a nie znałeś nawet najbardziej podstawowych jego cech. Chciałeś pisać o świecie i o układzie wszechrzeczy, kiedy świat był dla ciebie chińszczyzną, a stać cię było co najwyżej na pisanie o tym, czego w budowie bytu nie rozumiałeś. Ale nie trać nadziei, mój chłopcze! Jeszcze kiedyś będzie z ciebie pisarz. Wiesz już coś niecoś, choć dotychczas bardzo niewiele, ale jesteś już na dobrej drodze, by swą wiedzę pomnożyć. Pewnego dnia, jeżeli ci szczęście dopisze, możesz opanować bez mała wszystko, co podlega poznaniu. Wtedy będziesz pisał".[s. 93]

Jack London "Martin Eden", przełożył Zygmunt Glinka, Książka i Wiedza, wydanie XIII, Warszawa 1988, s.352.

6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. U mnie ta książka może nie mieści się w pierwszej dziesiątce, ale także ją lubię.

      Niedawno zobaczyłem opinie na LC, większość bardzo pozytywnych, ale zaskoczyło mnie, że ktoś może ją odbierać jako banalną i płytką. Cóż gusta są różne. To książka o mężczyznach, może kobiety ( przynajmniej niektóre) nie zrozumiały jej.

      Usuń
    2. Eee to książka o ludziach ogólnie, która moim skromniutkim zdaniem zmusza do chwili zastanowienia i pomyślenia. Może o to myślenie chodzi:)

      Usuń
  2. Wygląda wspaniale! Ostatnio wracam do dawnych autorów i o Londonie jakoś zapomniałam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezłe fragmenty :) Polecam gorąco opowiadanie Londona "Rozniecić ogień" (Build the Fire), robi duże wrażenie, ciarki chodzą po plecach, a to przecież nie jest horror :)

      P.S. To opowiadanie jest W zaciszu biblioteki w całości.

      Usuń
  3. Dzięki za przypomnienie Londona. Wieki całe go nie czytałem. A jakie cudne fragmenty!

    Ciąg dalszy szkoły dla piszących,

    OdpowiedzUsuń